Gibson Custom Shop ES335 i ES339

Gibson Custom Shop ES335 i ES339 – elektryczne gitary semi-hollow body.

Czasami jest tak, że trzeba coś zmienić. Trzeba poszukać innych aktywności, imageu czy brzmienia. Jako, że z natury jestem leniwy, a włosy zawsze strzygę na krótko, postanowiłem „zdradzić” mojego Stratocastera i zainteresować się gitarami semi-hollow body. Mój wybór, który dodatkowo podsyciłem słuchając Freddiego Kinga, padł na Gibsona Custom Shop ES335 i jego mniejszego brata ES339.

Gibson Custom Shop ES339

Po otwarciu czarnego futerału z napisem Gibson Custom (aha, Custom Shop, zobaczymy czy się przyłożyli do roboty 😉 ) moim oczom ukazała się stosunkowo mała gitara przypominająca kształtem ES335 w kolorze Vintage Sunburst. Nie zastawiając się długo założyłem pasek i… pierwsze zaskoczenie. Gitara jest bardzo dobrze wyważona. Nie zauważyłem, żeby zmieniła pozycję wtedy, gdy tego nie chciałem. Przejechałem ręką po gryfie i… palce nie odpadły 🙂 Żadnych ostrych krawędzi itp. Piszę o tym bez kozery. Miałem już wcześniej styczność z tego typu gitarą, a dokładnie z modelem Gibson Lucille, który swego czasu kupiłem. I w niedługim czasie sprzedałem… Niestety mój egzemplarz „Lucyny” nie był szczytem kunsztu lutniczego…

Wróćmy do Gibson ES339 – nie można nie wspomnieć o wadze tej gitary. Jest lekka, ale czego można spodziewać się po „dziurawej” gitarze 🙂 Ok, wizualnie pasuje, manualnie też (model, który testowałem miał pogrubiony profil gryfu „slim 60”, który okazał się dość przyjemny manualnie). Ale jak to brzmi? Więc… jest przestrzeń, powietrze, ale bez przesady. Od razu słychać, że mamy do czynienia z gitarą semi-hollow. Gitara świetnie reaguje na zabawy gałami głośności. Jednak pazur pokazuje dopiero na przesterze 🙂

Generalnie sprzęt jest dobrze wykonany, jest ona mniejsza i lżejsza od ES335, z podobnym brzmieniem. Dla tych, którzy lubią pół-pudła Gibson ES339 może być ciekawą alternatywą, tym bardziej, że dystrybutor stosunkowo rozsądnie ją wycenił – przynajmniej przed wariackimi zmianami kursów walut i kryzysem w USA. I jeszcze jedno. Pod względem wielkości Gibson ES339 bardziej przypomina Stratocastera, niż Les Paula jak sugerują zdjęcia producenta. Ale kogo to obchodzi… Przecież są też Gretsch 😉

 

Gibson Custom Shop ES335

Po zabawie z Gibson ES339 przyszedł czas na model Gibson ES335. Ponownie otworzyłem case… hmm… duża… czerwona… z płytą wierzchnią z klonu falistego… ładna 🙂 O… tył też ma z klonu falistego. Moje oczy osiągnęły uczucie sytości 🙂 Czy już wspomniałem, że jest duża? Jak to ujął mój znajomy „duża gitara dla dużego faceta”.

Ponownie przyczepiłem pasek i ponownie test. W porównaniu do Gibson ES339 w Gibson ES335 zauważa się lekką tendencję do opadania główki. Na szczęście jest tak niewielkie, że prawie niezauważalne. Gryf to „slim 60” wbrew pozorom nie jest taki slim i szybko można się do niego przyzwyczaić. Podłączyłem………. jeszcze………. jeszcze………. no już zebrałem szczękę z podłogi.

Już dawno żadna gitara mnie tak nie urzekła. Przestrzeń, powietrze, klarowność z prawie niezauważalnym „mułem” charakterystycznym dla gitar Gibsona (bez obrazy :-)). Podobnie jak Gibson ES339, Gibson ES335 świetnie reaguje za kręcenie gałkami głośności. Przetwornik gryfowy – volume max, tone 5-6, to dla mnie poezja bluesowa. Świetne, nosowe brzmienie. Jednak nie tylko blues jest domeną tej gitary. Przetwornik mostkowy z gałkami na full i mamy rocka. I to jakiego! Aż się gęba śmieje. Dla mnie ta gitara jest kwintesencją brzmienia, którego szukałem. Od delikatnego, aż do „rockowy pazur”. Jedyną wadą jak dla mnie jest cena – chyba trzeba będzie zacząć grać w totka…. eeehhhhh. Ale to Custom Shop.

Próbki nagrywaliśmy nieco później, na ES339 będącym własnością Marcina Popka oraz na innym niż dostarczony do testów egzemplarzu ES335 znajdującym się w sklepie Rock n Roll w Gdańsku – tym razem o wykończeniu sunburst. Wykonanie równie doskonałe, a brzmienie… Przyznam, że byłem bliski kompromisowemu rozwiązaniu – prawie zdecydowałem się na zakup modelu Gibson ES339. Bezpośrednie porównanie pokazało jednak różnicę klasy. Na korzyść większego i niestety droższego ES335. Nagrania zrealizowaliśmy w sklepie Rock n Roll w Gdańsku na wzmacniaczu Mesa Boogie Stiletto ACE 2 x 12″ Combo. Skorzystaliśmy z mikrofonów Shure SM57 i Audix i5. Za przedwzmacniacz posłużył mikser Alesis MultiMix8, a całość zarejestrowaliśmy na Edirol R09HR. Oto przykłady dźwiękowe.