Korg PX4B Pandora – multiefekt i trainer dla basistów.
Basista nie ma łatwego życia. Gitara ciężka, wzmacniacz i kolumny basowe urywają łapy. No i o ćwiczeniu w domu na basie podłączonym do naszych „potworów” w zasadzie nie ma co marzyć – chyba, że chcemy doprowadzić do zawalenia się budynku. Wyjścia są dwa – albo mały ćwiczebny wzmacniacz typu combo, albo… puszka nieszczęść, tragedii i dramatów. Czyli Pandora 😉
Pierwsze wrażenia: OKO.
Urządzenie na pierwszy rzut oka, sprawia wrażenie rozbudowanego tunera lub automatu perkusyjnego. Uwagę zwracają dwa duże pokrętła oraz w miarę czytelny wyświetlacz. Górna część Pandory to prosty ale dosyć skuteczny korektor. Poniżej znajdują się przyciski obsługi automatu perkusyjnego, rozbudowanego systemu tzw. trainera oraz bypass/tuner. Czym jest więc Pandora? Może to ryzykowne stwierdzenie, ale najbardziej pasujące – niezbędnikiem każdego basisty! To procesor efektów z przedwzmacniaczem, rozbudowanym procesorem efektów i symulatorem kolumn basowych, akompaniatorem perkusyjnym z metronomem i z wyjściem na słuchawki oraz wejściem pomocniczym AUX np. do odtwarzacza CD lub mp3. Wszystko w jednym. A jak się z tym pracuje?
Generalnie pierwszy kontakt z urządzeniem nie jest prosty – zwłaszcza, że producent czy dystrybutor (w każdym razie w moim egzemplarzu) nie dostarczył polskiej instrukcji. Po bokach mamy do dyspozycji dwa przełączniki – czułości sygnału (dla gitary z aktywną lub pasywną elektroniką) oraz włącznik (on/off) z dodatkową możliwością wyłączenia podświetlenia wyświetlacza, co jest dosyć istotne ponieważ producent w cenie nie oferuje zasilacza. Pandorę można zasilać bateriami (4 paluszki AA). Dolna część Pandory to dwa gniazda 1/4” stereo output, mono input, AUX 1/8” oraz gniazdo zasilacza (dobrze, że jest chociaż gniazdo).
Warto również wspomnieć, o mocowaniu na pasek oraz nadajniku na podczerwień do dedykowanych słuchawek których… nie ma w komplecie.
Pierwsze wrażenia : UCHO
Jeden kabel, drugi kabel, tak na marginesie proponuję uważać. Pandora jest mała i lekka co w połączeniu ze sztywnym gitarowym kablem gwarantuje upadek np. ze stołu. Zaczynamy…
Urządzenie ma do dyspozycji dwa tryby pracy Preset oraz User. Dla nie wtajemniczonych – Preset to tryb pracy w którym mamy do dyspozycji programy ustawione fabrycznie przez producenta, User to programy zmodyfikowane przez użytkownika.
W przypadku PX4B mamy do dyspozycji 50 programów (preset) oraz 50 programów User. Modyfikacja każdego efektu preset jest automatycznie zapamiętywana i zapisywana w banku user pod tą samą nazwą.
Każdy program jest zbudowany w oparciu o 122 efekty z których jednocześnie może pracować 7. Mamy do dyspozycji kompresory/limitery, efekty pogłosowe, przestery, efekty specjalne itd. Dodatkowo Pandora posiada symulator barw kolumn basowych w różnych konfiguracjach np. 4X10; 2X10 itd.
Pierwsze wrażenie brzmieniowe, po włączeniu Pandory to dosyć duży poziom szumów co utrudnia wykorzystanie urządzenia do pracy na scenie. A szkoda. Niektóre efekty są naprawdę rewelacyjne.
Dużym szokiem jest obecność na pokładzie efektów syntezatorowych, świetnie sprawdzają się niektóre programy do gry solowej, akordowej oraz automatyczna „kaczka”. Oczywiście jak zawsze kiedy producent chce za dużo mamy do dyspozycji również programy z pogranicza absurdu. Do niektórych powinno się ogłosić konkurs pod tytułem „jak tego użyć w praktyce”.
Pandora na co dzień.
Moim zdaniem prawdziwa praca z tym urządzeniem zaczyna się po włączeniu automatu perkusyjnego z możliwością nagrywania fraz z różnych źródeł! Proponuję podłączyć do gniazda AUX np. odtwarzacz mp3. Z pomocą przycisku Phrase Trainer ustawić nagranie z tego źródła i 32 sekundy ulubionej solówki Marcusa Millera jest na pokładzie. Następnie przyciskiem AUX Pitch zwalniamy całość z zachowaniem oryginalnej tonacji! Naprawdę fajna sprawa.
Możemy również nagrać frazę z automatem perkusyjnych (na marginesie bardzo dobrym jak na klasę urządzenia) np. akordami na chorusie, zapętlamy całość i dogrywamy solówki na stereo delay ćwicząc np. skale. Generalnie po dwóch godzinach powtarzania 30 sek. fragmentu rodzina dostanie, przepraszam za wyrażenie, cholery dlatego proponuję użyć słuchawek, zwłaszcza że zabawa jest naprawdę wciągająca.
Podsumowanie.
PX4B jest dla basisty wyposażeniem obowiązkowym jako osobisty trainer. PX4B należy mieć. Jest to urządzenie małe, przyjazne w obsłudze i tyle. Jednak w cenie tak stosunkowo drogich zabawek powinien się znaleźć zasilacz. No mogłoby to-to szumieć mniej – albo wcale 😉