Cole Clark FatLady 2AC

Cole Clark FatLady 2AC – gitara elektroakustyczna.

COLE CLARK – to brzmi jak z jakiegoś amerykańskiego gangsterskiego filmu. Dzięki polskiemu dystrybutorowi – firmie INTERTON – wiemy, że chodzi o australijską firmę produkującą gitary, zarówno akustyczne jak i elektryczne. My zajmiemy się teraz konkretnym modelem gitary akustycznej COLE CLARK – Fat Lady 2AC. Jest to środkowy model „Grubej Damy”. Już na pierwszy rzut oka gitara wydaje się być szczególną. Spojrzenie na cenę potwierdza, że to instrument klasy najwyższej. Czy brzmienie instrumentu oraz wykonanie również to potwierdza?

Budowa i wykonanie. 

Korpus gitary to chyba najważniejsza jej część. Tutaj mamy do czynienia z korpusem dreadnought z wycięciem cutaway. Zanim podam specyfikacje techniczną chciałbym zwrócić uwagę na rewolucyjną nowość w budowie tych gitar. Hmmm… rewolucyjność to może zbyt wiele powiedziane. Właściwie chodzi o powrót do korzeni. Dla uzyskania wspaniałego brzmienia gitary producent postanowił zastosować „dłubane płyty” – zarówno dolną jak i górną. Pamiętamy legendy o najlepszym brzmieniu skrzypiec Stradivariusa? Otóż tam też płyty były dłubane. Właśnie cała tajemnica tego brzmienia polega na zastosowaniu tego samego rozwiązania. Pomimo, że „dłubanie” jak i cały proces tworzenia gitary wykonuje komputer, to efekty brzmieniowe są rewelacyjne.

Gitara w swoim wyglądzie jest dość ascetyczna. Nie kipi masą perłową ani na korpusie, ani na gryfie. Wydaje się jednak jakby była w klasie CUSTOM. Płyta wierzchnia wykonana jest z jednego litego kawałka drewna zdobionego w słoje. Jest to lity świerk z gatunku ”AA” lub lite drewno bunya. Dolna płyta to również drewno bunya z tym, że jest sklejana z trzech warstw przedzielanych cienkimi jasnymi paskami bunya. Boki to również lite drewno bunya, selekcjonowany klon (quennsland) lub blackwood. Wygląda to przepięknie. Rewelacyjnie dobrane są słoje i lakier półmat. Płyty dolna i górna są sklejane z bokami bezpośrednio, bez żadnego widocznego bocznego wewnętrznego użebrowania. Ponieważ obie płyty są dłutowane z dość grubego kawałka (około 1 cm) więc powstało naturalne boczne ożebrowanie. Takie połączenie dało możliwość zastosowania swojego, a nie obcego bindingu. Zaznaczona jest tylko cienka linia wokół całego obrzeża płyty i otworu rezonansowego. Wewnątrz na dolnej płycie i górnej znajdują się jeszcze po 4 listwy poprzeczne – podobno to również rozwiązanie innowacyjne. Całość przepięknie wykańcza plastikowa płytka pickguard z logo, która zabezpiecza przed zarysowaniem górnej płyty.

Mostek.
Mostek to w przypadku testowanej gitary bardzo rzadko spotykana konstrukcja. Wprawdzie na pierwszy rzut oka niczym się nie różni od innych… ale widać na nim dwa wkręty na klucz imbusowy. I to jest nowość. Otóż bez żadnego strachu możemy obniżyć mostek i dopasować go do naszych potrzeb i wygody gry. Sam doświadczyłem wielokrotnie, jakim problemem jest obniżanie strun w akustyku. Każde szlifowanie mostka papierem ściernym kończyło się stratą sygnału na niektórych strunach. Wystarczy lekko skrzywić piłowanie i docisk mostka na pick-up jest nierównomierny. Tutaj to niebezpieczeństwo zostało całkowicie wyeliminowane. Dwa ruchy kluczem i już. Dystrybutor ma w swojej ofercie również niższe mostki dla jeszcze większej wygody. Cały mostek jest wykonany z palisandru.

Gryf
Wykonano go z czterech kawałków selekcjonowanego klonu (quennsland). Specjalnym trójzębowym nacięciem wklejana jest główka, która jest ciekawie frezowana z zaznaczonym logo firmy. Klucze to legendarne już GROVERY – bardzo precyzyjne i trzymające znakomicie strój niklowane „maszynki”. Następna część to kawałek wklejany w korpus. Wiemy, że często w akustykach ten fragment się wybrzusza i nic z tym nie da się zrobić, przez co gitara dzwoni na ostatnich progach. Siłą rzeczy, mostek trzeba podwyższyć, a to zmniejsza wygodę gry. Tutaj gryf jest klejony do samego końca nakładki, przez co uzyskano odpowiednią twardość połączenia. Oczywiście jest również śruba prostująca gryf, ale dość trudno dostępna. Potrzebny jest do tego specjalny klucz nasadkowy, którego niestety producent nie dołączył do gitary! No i oczywiście nakładka z palisandru z dwudziestoma znakomicie nabitymi i równymi progami i menzurze 25.5″.

Podstrunnica jest z palisandru. Markery to równoboczne romby z masy perłowej z nacięciami w kształcie krzyża. Czwarta część to klocek podklejony pod końcówkę gryfu od strony pudła i wklejany razem z nim w korpus gitary. Jest wycięty z tego samego drewna co płyta tylna i boki gitary. Od spodu do tej części przykręcony jest uchwyt do paska. Bardzo praktyczna rzecz!

Elektronika.
Elektronika testowanej gitary jest szczególnym rozwiązaniem. Z tego co wiem, tylko w gitarach TYLOR stosuje się podobne rozwiązanie. We wnętrzu gitary zamontowano mikrofony! Tak, tak. Oprócz typowego przetwornika piezo jest jeszcze zastosowany specjalny mikrofon przyklejany do płyty wierzchniej i poprzednio wymienionego użebrowania płyty górnej. Mamy więc mikrofon Face Brace Sensor oraz piezo w mostku (9 sensorów + 6 przetworników piezo)! Wyższy model Fat Lady 3AC posiada aż dwa mikrofony! Jest to fantastyczne połączenie, które rewelacyjnie współbrzmi przy zbalansowaniu piezo i mikrofonu! Oczywiście zastosowano tu również pre-amp opatentowany przez producenta. Korekcja preampu to trzypasmowy korektor. Trzy pasma to jak zwykle wysokie, średnie i niskie częstotliwości oraz balans piezo / mikrofonu oraz regulacja głośności. Całość napędzana baterią 9V.

Brzmienie
I tu nie mamy żadnych złudzeń. To co słyszymy z samego pudła nie pozostawia żadnych wątpliwości. Jest to instrument absolutnie z najwyższej półki. Brzmienie przepięknie soczyste, głębokie, ciepłe. Gitara jest dosyć głośna, o bardzo równym klasycznym brzmieniu. Brzmi jakby była podłączona do wzmacniacza stereo! To niesamowite, jakie dźwięki wychodzą z tego pudła. Gitara bardzo inspirująca.

Gitara podłączona do jakiegokolwiek wzmacniacza lub bezpośrednio w linię brzmi również cudownie! Poprzez innowacyjny – jak zapewnia producent – system preampu można z brzmienia wycisnąć przeróżne barwy. Gitara „zelektryfikowana” brzmi tak, jak chce gitarzysta. Testując ten instrument miałem wrażenie, że mam do dyspozycji parę różnych gitar. Jedno trzeba przyznać – FatLady 2AC jest bardzo uniwersalna. Może obsłużyć parę stylów muzycznych. Znakomicie nadaje się do country, bluesa, jazzu, flamenco, popu, rocka itd.. Jestem oczarowany tym instrumentem. Gitara była testowana na wzmacniaczu IBANEZ model TROUBADOUR 35 i AER COMAPCT 60. Z całego zbioru akustyków, na których grałem, ten jest NAJLEPSZY pod każdym względem!!!

Podsumowanie.
Mamy do dyspozycji instrument najwyższej klasy za rozsądną cenę – w tym oczywiście przedziale, bo jej cena to wydatek 1290 EURO netto… Biorąc pod uwagę perfekcyjne wykonanie, nabicie progów, wygodny choć dość gruby gryf, rewelacyjne strojenie no… i ten dźwięk… Polecam tę gitarę. Biorąc pod uwagę dość krótki staż na rynku gitar Cole Clark no i jakość tego instrumentu pozwala mieć nadzieję, że marka ta w niedługim czasie stanie się światowym hitem. O ile mi wiadomo, firma pracuje już nad nowym modelem JUMBO. Całości dopełnia fakt, że na gitarę założone są moim zdaniem najlepsze struny na świecie ELIXIR! Gitara jest sprzedawana z twardym estetycznym plastikowym futerałem. Decydując się na zakup tego instrumentu możemy być pewni jednego – dołączamy do ekskluzywnego klubu zrzeszającego instrumenty wyjątkowe.